Autor: Alice Walker
Tytuł: Kolor purpury
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2011
Liczba stron: 248
Gatunek: literatura współczesna
Celia od małego była bita i
wykorzystywana, kolejno przez męża i ojca. Kobieta nie zna innego życia i nie
liczy na to, że jej los może się poprawić. Listy otrzymywane od siostry z
Afryki i niebanalne znajomości uświadamiają jej, że nie wszystko stracone. Wystarczy
po prostu wziąć sprawy w swoje ręce.
Po klasykę nie sięgam zbyt
często, choć często powtarzam sobie, że powinno się to zmienić. Na „Kolor
purpury” trafiłam przy okazji przeszukiwania półek, nie mogąc się zdecydować,
co miałabym ochotę przeczytać. Przyznam, że lektura okazała się dobrym wyborem,
choć niekoniecznie na letnią porę czy wolny, leniwy weekend.
Wraz z autorką przenosimy się do
Georgii lat trzydziestych. Do czasów, które niewielu chciałoby poznać lub do
nich powrócić, szczególnie zaś gdy mowa o Afroamerykanach- głównych bohaterach
tej powieści. Już pierwsze strony uświadamiają czytelnikowi, że nie będzie to
lektura łatwa, lekka i przyjemna, o czym świadczy zbudowanie fabuły wobec dwóch
istotnych problemów. Pierwszy z nim to rasizm, temat wciąż aktualny i
kłopotliwy. A co dopiero prawie 100 lat temu? Książkowi bohaterowie musieli
radzić sobie z nim na co dzień, a autorka ukazuje ich trudy i znoje z wielką
pieczołowitością, niemalże na każdym kroku podkreślając, jak często
Afroamerykanie znajdowali się na przegranej pozycji ze względu na kolor skóry,
którego przecież sami nie wybrali. Bardzo smutne, szalenie bolesne, głęboko
krzywdzące i upokarzająco niesprawiedliwe.
Drugim z istotnych w tej powieści
tematów jest podejście do kobiet, próba ich zmarginalizowania i zepchnięcia na
gorszą pozycję. Powieściowi ojcowie, mężowie, bracia mogą zrobić z nimi, co
tylko im się zamarzy, byleby wymusić posłuszeństwo i podkreślić swoją
dominację. Choć temat ten został ukazany subtelniej, niż można by się spodziewać,
i tak wzbudził we mnie wiele przykrych emocji. Nigdy nie będę potrafiła przejść
nad takimi sytuacjami do porządku dziennego, zwłaszcza, że mam przecież
świadomość, iż takie rzeczy w dalszym ciągu zdarzają się zaskakująco często. Cieszę
się, że Walker przedstawiła ten temat w sposób możliwie delikatny i
umiarkowany, nie zahaczając o przesadną brutalność.
Powieść ta skupia się przede
wszystkim na kobietach. To one stanowią tutaj zarówno pierwszy plan, jak i tło.
To one ukazują siłę i słabość, zacofanie i postęp, mądrość i głupotę, miłość i
nienawiść. Każda z nich uczy, wzrusza, wywołuje refleksje, nie pozwalając
czytelnikowi pozostać obojętnym wobec podejmowanych przez nią decyzji. Jedne
polubiłam bardziej, inne nieco mniej. Niewątpliwie jednak wszystkie odegrały w
tym spektaklu istotną, niepowtarzalną rolę. Walker wykreowała postacie
realistyczne, pełnokrwiste i charyzmatyczne. Bohaterki, które można pokochać.
Miałam wrażenie, jakbym czytała o kobietach przeniesionych na strony powieści z
prawdziwej codzienności, tak mocno wyczułam realizm i książkową głębię.
Trzeba również dodać, że autorka
w niesamowity sposób oddała klimat Georgii tamtych lat, szczególnie poprzez
książkowe postacie i ich decyzje. Każdy szczegół powieści został dopracowany.
Bohaterzy zależnie od swojej roli czy społecznego statusu posługują się różnym
językiem. Proste i błędne słowa jednoznacznie kojarzą się z biedą i brakiem
wykształcenia, poprawność i językowe bogactwo kierują w stronę pieniędzy. Łatwo
odczytać to można także w stroju książkowych postaci , ich sposobie zachowania.
Walker z wielka drobiazgowością oddała podział na białych i czarnych, a także
różnorodność klas społecznych. Odmalowała intrygujące społeczeństwo,
zdeterminowane przez kolor skóry, wykształcenie i grubość portfela.
Autorka pisze bezkompromisowo,
nie obawia się tabu, wysoko stawia sobie poprzeczkę, sprawiając, że książka
staje się dość dużym wyzwaniem. Co ciekawe, oprócz tych dwóch istotnych tematów
pojawiają się kolejne, równie ciekawe i niemniej ujmujące. Książkę czyta się
lekko i szybko, w dużej mierze za sprawą formy dziennika pisanego przez główną
bohaterkę. To jedna z tych powieści, które szybko się kończą, ale zostają w
pamięci na dłużej.
To nic, że lektura nie należy do łatwych, że względu na temat chyba nie mogło być inaczej. Chętnie sięgnę i przeczytam, jak wyglądało życie Afroamerykanów, czy raczej afroamerykanek w tamtych czasach.
OdpowiedzUsuńTakich książek potrzeba na rynku wydawniczym. Trudnych, dających do myślenia. One wzbogacają nas samych :)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam cieplutko, dziennikbibliotekarki.blogspot
Też jestem przekonana o tym że powinno więcej pojawiać się takich książek. Ja sama z miłą chęcią sięgnę po tą lekturę:)
OdpowiedzUsuńCenie sobie odwagę autorów w kwestii poruszania ważnych, aczkolwiek nie zawsze łatwych tematów. Ponadto uwielbiam klimatyczne pozycję i takie, które zostają z nami jak najdłużej, więc chętnie przeczytam proponowany tytuł.
OdpowiedzUsuńNo tak, na pierwszy rzut oka widać, że nie jest to lektura na jeden wieczór, że trzeba znaleźć dla niej odpowiedni moment.
OdpowiedzUsuńRasizm i przemoc - dwa bardzo poważne problemy w dzisiejszym świecie, a co dopiero sto lat temu? Książka na pewno wzbudza wiele emocji.
Niezwykle kuszący jest klimat ówczesnej Georgii
Pozdrawiam
Babskie Czytanki
To musi być bardzo poruszająca książka.
OdpowiedzUsuńMam spore zaległości w literackiej klasyce, więc dobrze, że przypominasz o tytułach, które warto znać. Domyślam się, że ta historia nie jest przyjemna, ale z pewnością wartościowa i to mi wystarczy.
OdpowiedzUsuńLubię takie życiowe książki, dużym plusem jest, że skłaniają do myślenia. Piękne dodatki na zdjęciach.
OdpowiedzUsuńTrudna historia, ale warto poznać i nigdy to nie będzie czas stracony
OdpowiedzUsuńTo straszne, jak były traktowane czarne kobiety w dawnych czasach, książka musi być trudna i bolesna, zatem chętnie ją przeczytam.
OdpowiedzUsuńKilka książek, w których rasizm odgrywa dużą rolę miałam okazję czytać, ale i tak czuję, że kolejna tego typu lektura wzbudziłaby we mnie sporo emocji. Tym bardziej, że "Kolor purpury" wydaje się być mądrą i poruszającą powieścią.
OdpowiedzUsuń