poniedziałek, 14 sierpnia 2017

Dzika Afryka?





Autor: Olga Stanisławska
Tytuł: Rondo de Gaulle'a
Wydawnictwo: Znak
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 320
Gatunek: literatura faktu 







Olga Stanisławska niespiesznie porusza się po afrykańskiej krainie, snując swoją opowieść z fragmentów zasłyszanych historii i kawałków ludzkiej codzienności. Z kolejnych rozdziałów wyłania się Afryka, nie taka wcale dzika, raczej egzotyczna, nietypowa i nieznana. Rzeczywistość na kartach powieści przybiera wielobarwny charakter, prezentuje się głośno i żywiołowo, wielokrotnie zaskakuje. Bo na wstępie trzeba dodać, że to miejsce pełne kontrastów, szalenie skrajne.

Autorka nie skupia się na opisywaniu krajobrazów, dzięki tej książce nie wyobrazimy sobie piękna przyrody i urody mijanych zakątków. Nie, dla niej liczą się tylko ludzie. Ich historie. Gesty. Uśmiechy. Dotyk rąk. Stanisławska z wielką przyjemnością dokumentuje te spotkania, przedstawia nam ludzi, z którymi spędziła istotne chwile i od których czerpała- wiedzę, energię. Ona korzystała z ich obyczajowości i kultury. Uczyła się życia, jakie prowadzą na co dzień. Nurzała się w ich rzeczywistości, z wielka pasją przekazując nam to, czego miała przyjemność doświadczyć.

Podziwiałam Afrykę jej oczami zastanawiając się, jak to możliwe, że to miejsce tak bardzo różni się od tego, w którym żyjemy my. Momentami wciąż ciężko było mi uwierzyć, że to ten sam świat, bo przecież tak bardzo inny. I tak mocno przejaskrawiony, zbudowany z różnic. Z jednej strony gościnny, wspierający, uczący się dzielić tym, co każdy posiada, bo nie liczy się własność, a chęć ofiarowania. Z drugiej wciąż jednak pod pewnymi względami zacofany. Negatywnie zaskakujący istniejącą hierarchizacją- koniecznością łączenia się ludzi według społecznego poziomu, przejawami niewolnictwa. To mnie raziło, szokowało, dawało do myślenia.

Autorka z wielką wdzięcznością przyjmowała to, co zostało jej podczas tej podróży oferowane. Każdy nowy dzień witała z dużym entuzjazmem, a nowe doświadczenia sprawiały, że przepełniało ją zadowolenie i satysfakcja. Bardzo istotne, że chciała się nimi z nami podzielić, pokazać nam Afrykę, jaką zobaczyła i zapamiętała. Podczas lektury udzielały mi się jej emocje. Czułam zapachy, widziałam barwy, słyszałam dźwięki. Potrafiłam to sobie wyobrazić, na chwilę przenieść się w tamte miejsca, by móc przeżyć to razem z nią.


Niestety czytało mi się dość ciężko. Być może wynika to właśnie z takiej reportażowej formy, w której autor buduje swą historię z zasłyszanych opowieści i fragmentów codzienności, łączącej doświadczenia obcowania i przeżywania z miejscową ludnością. Dzięki temu miałam wrażenie, że ta historia nieco się rwie, że coś mi umyka, a autorka przeskakuje po tematach. Wymagało to ode mnie cierpliwości i skupienia. Myślę jednak, że w takim przypadku było warto.

Kto z nas nie chciałby poznać Afryki? Choćby w takiej formie? 


5 komentarzy:

  1. Ja dałabym szansę tej książce i z chęcią ją przeczytała bowiem Afryka fascynuje mnie od dawna i zawsze wszystko o niej chętnie czytam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Ja ostatnio czytałam "Żar" Rosiaka. Też mocno reportażowy w formie (i do tego dość polityczny), ale mocno klimatyczny. Na razie mam dość tych klimatów, ale zapisuję sobie Stanisławską - lubię takie książki, chętnie sprawdzę.
    Pozdrawiam,
    Ewelina z Gry w Bibliotece

    OdpowiedzUsuń
  3. Czytałam dużo książek o Afryce, ale zawsze mogę przeczytać kolejną:)

    OdpowiedzUsuń
  4. Uwielbiam książki podróżnicze, w których na pierwszym miejscu stawia się ludzi. Może więc się skuszę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Nominowałam Cię do TAG'u ^^ Mam nadzieję, że odpowiesz na nominację ;)
    http://myslamipisane.blogspot.com/2017/08/mistrzowski-tag.html

    OdpowiedzUsuń

Kochani, jest mi niezmiernie miło gościć Was na mojej stronie :) Bardzo chętnie zajrzałabym do każdego, dlatego proszę, zostawcie kilka słów, które naprowadzą mnie na Wasz trop :)