Autor: Tomasz Dzierżanowski
Tytuł: Brzegi dobrej rzeki
Wydawnictwo: Multico
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 124
Gatunek: literatura faktu
Odnalazł się w pomaganiu innym. Nie szkoda mu czasu poświęconego tym, którym już niewiele go zostało. Służy umierającym.
Nie wyobrażam sobie, jak ciężko jest podjąć taką decyzję. Jak trudno zapewnić komuś wsparcie wiedząc, że lada chwila nie będzie go już z nami. Mam wrażenie, że w dzisiejszych czasach coraz rzadziej zwracamy uwagę na innych, skupiając się przede wszystkim na swoich potrzebach. Dlatego też tak cenna jest to lektura- uczy, motywuje, pokazuje jak dać z siebie więcej.
Szalenie się bałam ciężaru tej książki. To jedna z tych powieści o niewielkiej objętości, o których można by wiele mówić, choć najwięcej człowiek pragnie zachować dla siebie. Trudno mi podzielić się refleksjami, nie dlatego, że nie zrozumiałam przekazu, czy nie zgadzam się z autorem. Po prostu Dzierżanowski powalił mnie na łopatki.
Ostatnim razem tak wielkie wrażenie zrobiła na mnie „Zorkownia” Agnieszki Kalugi. Ciężko mi było ją czytać, a jeszcze ciężej o niej myśleć. Nie byłam pewna, czy dobrze robię porywając się znowu na temat tak poważny, ciężki, niebanalny, a przede wszystkim wyjęty prosto z życia. Ale Dzierżanowski nie próbuje nas pouczać, nie korzysta przesadnie z medycznych terminów. Nie narzuca się ze swoim myśleniem. On pisze o tym, co przeżył. Snuje refleksje, opowiada mądrze i lekko, na tyle na ile jest to w tym przypadku możliwe.
I łamie pewne tabu. Wychowano nas w ten sposób, że mierzenie się ze śmiercią nie jest dla nas niewygodne. Kluczymy, unikamy tego tematu, odwlekamy w czasie to, co często nieuniknione. Nie potrafimy sobie z tym poradzić, stawić temu tematowi czoła. On to potrafi i na swój własny sposób nas tego uczy. Swoją osobą, swoim życiem, doświadczeniem, planem. A czasami poczuciem humoru- bo uśmiech jest cenniejszy niż łzy.
Nie chcemy być świadkami śmierci. Być może on też nie chciał, ale podjął się tego zadania i wywiązuje się z niego po mistrzowsku. Dzierżanowski to niesamowita postać. Ktoś, kogo warto naśladować, z czyjego myślenia trzeba czerpać. Mądry, inspirujący oraz dobry, co wcale tak często się nie zdarza.
Bardzo piękna i wzruszająca historia.Choć trudna tematycznie, muszę ją przeczytać.:)
OdpowiedzUsuńkocieczytanie.blogspot.com
Na taką książkę trzeba mieć odpowiedni czas :) ja teraz niestety go nie mam, pewnie ten tytuł tylko bardziej by mnie zdołował. Za jakiś czas :)
OdpowiedzUsuńTego typu książkę można i należy przeczytać, kiedy czuje się na siłach, by zmierzyć się z tak ciężkim tematem... Jeśli taką siłę znajdę, poszukam tej książki...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, she__vvolf ��
Intrygująca. Chętnie przeczytam...
OdpowiedzUsuńBardzo trudny temat. I trzeba mieć naprawdę dużo siły w sobie, aby móc tak pomagać...
OdpowiedzUsuńBrzmi naprawdę interesująco. Te pozycje, które prezentujesz na swoim blogu w większości wydają się naprawdę mega wartościowymi książkami ze swoim przekazem, który warto poznać. Powinnam sobie gdzieś zapisać ten tytuł.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam serdecznie, cass z cozy universe