Autor: Jenny Blackhurst
Tytuł: Noc, kiedy umarła
Wydawnictwo: Albatros
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 416
Gatunek: kryminał
Evie miała zacząć nowe życie u boku ukochanego mężczyzny.
Dzień ich ślubu zakończył się jednak tragedią. Dlaczego musiało do niej dość? Co
ukrywa najlepsza przyjaciółka kobiety?
Na początku tygodnia miałam okazję czytać bardzo wolny
i niezbyt dobry thriller. Nie byłam pewna, po jaką książkę miałabym chęć
sięgnąć w następnej kolejności, ale kiedy spojrzałam na okładkę nowej powieści
Jenny Blackhurst, wiedziałam, że to właśnie ta, która może uratować sytuację. Z
twórczością tej autorki miałam już wcześniej do czynienia dwukrotnie i byłam
przekonana, że spokojnie mogę jej ponownie zaufać.
„Noc, kiedy umarła” to historia, jaką bez problemu
przeczytać można jednego wieczoru. Szczególnie teraz, kiedy pogoda za oknem
coraz częściej nieprzyjemnie zaskakuje, taka lektura świetnie się sprawdzi. Najnowsza
opowieść Blackhurst, podobnie jak jej poprzedniczki, została zbudowana wokół
mrocznych wydarzeń, a duszna i ciężka atmosfera tajemnicy sprawia, że czytelnik
w błyskawicznym tempie pochłania kolejne strony. Miałam wrażenie, że im
bardziej angażuję się w tę powieść, tym szybciej mi się czyta, aż doszłam do
momentu, kiedy wzrok nie był w stanie już nadążyć za rosnącą ciekawością.
Autorka oferuje swoim czytelnikom pełną niespodzianek
podróż śladami zadziwiającej przyjaźni i niespełnionej miłości. Te motywy, choć
wydają się przepracowane, w tym przypadku stanowią najlepszy dowód na to, że
zawsze można pokazać coś na nowo, w interesujący sposób, trzeba tylko mieć
odpowiedni pomysł, a Blackhurst udowadnia, że tych jej nie brakuje. Powieść zaczyna
się interesująco, a wraz z kolejnymi rozdziałami przykuwa czytelnika do fotela,
nie pozwalając mu się oderwać i nakłaniając, by podążał śladem zapętlającej się
intrygi, która nie raz i nie dwa go zaskoczy.
Bardzo cenię sobie takie kobiece thrillery, pisane
lekko, wprawną ręką. Tej historii nie brakuje subtelności i finezji, autorka
zdaje się czerpać prosto z życia i może właśnie to sprawia, że w czasie
czytania przechodzą nas dreszcze. Im bardziej bowiem jesteśmy przekonani, że
wiemy, co mogło się wydarzyć, tym bardziej później czujemy się zaskoczeni tym,
w jakim kierunku Blackhurst poprowadziła książkowa fabułę, prowadząc do
satysfakcjonującego zakończenia.
Autorka wspaniale łączy ze sobą wyobraźnię i pisarskie
doświadczenie, dzięki czemu przy tej książce nie można się nudzić i ciężko do
czegokolwiek się przyczepić. Fabuła bardzo przypadła mi do gustu, ale jestem
pewna, że te uczucia nie byłyby aż tak pozytywne, gdyby nie to, jak została ona
przedstawiona. Blackhurst umiejętnie uzupełnia bieżące wydarzenia refleksami
przeszłości, naprzemiennie pokazując, co doprowadziło do koszmarnych wydarzeń. Taka
narracja budzi większą ciekawość czytelnika, sprawia, że mocniej się on angażuje
i pogłębia towarzyszące mu napięcie.
Sporo emocji wywołują również wykreowane przez autorkę
kobiece sylwetki. Najlepsze przyjaciółki. Temat rzeka. Mnóstwo skojarzeń. Czy rzeczywiście
dobrych? Kim są? Co je łączy? Czego mogą się po sobie spodziewać? Czy rzeczywiście
tak dobrze się znają? Blackhurst mistrzowsko wnika w psychikę bohaterek,
pokazując, co determinuje je do działania, a im lepiej mamy okazję je poznać,
tym bardziej zadziwiające uczucia one w nas wywołują.
Moim zdaniem „Noc, kiedy umarła” to najlepsza książka
autorki. Przemyślana i dopracowana. Intrygująca i zaskakująca. A przy tym
nieprzekombinowana, dość realistyczna. Stanowiąca źródło wspaniałej
czytelniczej rozrywki.
Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Albatros.
Uwielbiam tę autorkę, więc chętnie po nią sięgnę.
OdpowiedzUsuńRecenzja tej książki pojawi się jutro u mnie na blogu, ale już dziś mogę powiedzieć, że bardzo mi się podoba. 😊
OdpowiedzUsuńBardzo lubię twórczość tej autorki, więc ta powieść już czeka na mojej półce.
OdpowiedzUsuńBardzo mile wspominam spotkania z autorką na Grandzie, więc chętnie przeczytam jej książki. :)
OdpowiedzUsuńJedna z ciekawszych książek jakie ostatnio czytałam :)
OdpowiedzUsuńNie znam tej autorki, ale ta okładka przewija się ostatnio wszędzie :P Chętnie przeczytam :D
OdpowiedzUsuń