Autor: Max Porter
Tytuł: Lanny
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 220
Gatunek: literatura współczesna
Godzinę drogi od Londynu znajduje się cicha i
niepozorna wioska, której mieszkańcy dobrze się znają i niczym nie wyróżniają,
wiodąc proste życie. Ich rozmowy, trudy i problemy stają się atrakcją dla
budzącego się ze snu stwora. Szczególnie zaś przyjemnie jest mu obserwować
młodego i kreatywnego chłopca.
“Lanny” to najciekawsza, a może najdziwniejsza,
książka, z jaką zetknęłam się od miesięcy. Już na pierwszy rzut oka widać, że
nie doszukamy się w tej historii banału, a sama jej forma sprawi, że na lekturę
spojrzymy inaczej. Nie zastanawiałam się wcześniej, czy takie przedstawienie
tematu mi odpowiada, bo i nie pamiętam, kiedy ostatnio z czymś podobnym się spotkałam.
Myślę, że całkiem przypasuje tutaj stwierdzenie, że przez tę powieść się płynie,
tak, jak i tekst czasami pływa na jej stronach.
Nie oznacza to natomiast, że interesująca forma
odbiera coś treści i w ten sposób fabuła traci barwę. Nie. Rwany, falujący,
rozmywający się niemalże tekst nadaje tej książce wyjątkowości, ale także
sprawia, że czytelnikowi zostają postawione pewne oczekiwania. Tym tekstem
należy się cieszyć. Trzeba poświęcić mu czas i uwagę. Zaangażować się, poczuć
ten klimat, znaleźć się na miejscu bohaterów.
A i grono tych bohaterów jest w książce ciekawe. Z jednej
strony bowiem podążamy za mieszkańcami wioski, stykając się normalnością ich
życia i towarzyszących im problemów. Z drugiej zaś pojawia się dająca do
myślenia postać Praszczura- nasłuchującego mieszkańców wioski mitycznego
stwora. Kim jest i jak odnajduje się w tym niepozornym środowisku? Jaki ma cel?
Co oznacza? Czy ma nam przypominać nas samych?
„Lanny” to historia, którą ciężko jest opisać prostymi
słowami. Wiele tutaj skrytych między wierszami przemyśleń. Tłumionych pragnień.
Niespełnionych marzeń. I pomieszanych emocji. Jednocześnie łatwo jest doszukać
się w tej historii tego, czego zazwyczaj czytelnicy poszukują. Trafiającego do
serca i umysłu tematu, jaki pozwoli cieszyć się lekturą i na chwilę przenieść
do innego świata.
Książka Portera to jedna z tych powieści, jakie można
przeczytać szybko, ale chyba nie warto jest to robić. Przyjemnie się można w
niej odnaleźć, trochę poszukać, pomyśleć i pokombinować. Być może początkowo
trochę zniechęca i odstrasza, ale stanowi również perełkę na tle wydawanych
codziennie tak podobnych do siebie powieści. To niewielka i niegruba książka, w
której autor znalazł jednak wystarczająco miejsca na uchwycenie tego, co
rzeczywiście ważne.
Za przesłanie książki do recenzji dziękuję Wydawnictwu Zyska i S-ka.
Ciekawi mnie to, co ukryte między wierszami. :)
OdpowiedzUsuńJeszcze się zastanowię nad lekturą tej książki. 😊
OdpowiedzUsuń