Autor: Katarzyna Puzyńska
Tytuł: Pokrzyk
Wydawnictwo: Prószyński i S-ka
Rok wydania: 2019
Liczba stron: 608
Gatunek: kryminał
Klementyna Kopp była widziana na miejscu śmierci
pewnej staruszki. To już nie pierwsza zbrodnia, o której popełnienie się ją
podejrzewa. Daniel Podgórski wierzy natomiast w niewinność przyjaciółki i
postanawia poprowadzić śledztwo na własną rękę. Co z tego wyniknie? Jaki udział
w tej sprawie miała Klementyna?
“Pokrzyk” to jedenasta część cyklu kryminalnego
Katarzyny Puzyńskiej. Za sprawą tej powieści czytelnik otrzymuje kolejną już
możliwość przeniesienia się na chwilę do książkowego Lipowa i spotkania z
ulubionymi literackimi bohaterami. A uwierzcie mi- warto to zrobić.
Bardzo cenie sobie twórczość autorki. Wielokrotnie
przekonała mnie, że jej powieści to konkretne przemyślane i dopracowane
połączenie interesujących intryg kryminalnych z lekko łagodzącymi je, ale
niemniej cennymi, wątkami obyczajowymi. Takie zestawienie mogłoby okazać się
nieco ryzykowne, ale Puzyńska dopracowała je do perfekcji, za każdym kolejnym
razem udowadniając, że świetnie wie, co robi, a pisanie o Lipowie przychodzi
jej z prawdziwą łatwością i wielką przyjemnością.
Tym razem, za sprawą zaangażowania w morderstwa
głównych bohaterów, książka okazała się jeszcze ciekawsza i bardziej angażująca.
Podoba mi się taki obrót spraw, zwrócenie większej uwagi na występujące w akcji
postacie i podkreślenie, że nie są one kryształowe. Taki zabieg sprawił
również, że lektura w moim przypadku została przeczytana błyskawicznie i
doceniona mocniej, niż jej poprzedniczki, w dużej mierze za sprawą ogromnych
emocji wywołanych takim akurat obsadzeniem bohaterów w fabule.
Puzyńska przyzwyczaiła mnie już, że przygotowane przez
nią intrygi są niebanalne i ciężko rozwiązać je na własną rękę. Podoba mi się,
że w jej książkach zawsze wiele się dzieje, a każda kolejna stanowi następny
dowód na to, autorka lubi igrać z czytelnikiem, przygotowując dla niego mnóstwo
niespodzianek. Zaskoczenie podczas lektury budzi zmyślność zbrodni, ich
brutalność oraz liczba ofiar. Co ciekawe, kolejne ofiary to zazwyczaj także
kolejni sprawcy. Taki obrót spraw sprawia, że trudno poskładać tę układankę w
całość, zawsze brakuje nam któregoś z potrzebnych elementów.
Autorka lubi rozbudowane historie, opierające się na
dużej liczbie wątków i szczegółów. Jej opowieści umiejętnie łączą mroczną
stronę bohaterów oraz różne płaszczyzny czasowe. W „Pokrzyku” również mamy
okazję przekonać się, że takie zestawienia wychodzą opowieściom na dobre.
Tajemnice i brudne sprawki bohaterów sięgają wielu lat wstecz, tworząc
niezwykłą i emocjonalną całość.
Choć powieść liczy sobie ponad 600 stron, to ciężko
powiedzieć, by którakolwiek z tych stron była niepotrzebna. A nawet, jeśli
możemy odnieść wrażenie, że czegoś tutaj za dużo, to bez wątpienia jest to
pomysł autorki na to, by uczynić lekturę bardziej zaskakującą i
nieprzewidywalną, a czytelnika skłonić do uważnego śledzenia akcji i
przekonania się, że nie jest w stanie przechytrzyć pisarki, choćby uważał się
za wybitnego książkowego detektywa.
Całość czyta się lekko i szybko. Możliwość spotkania z
ulubionymi bohaterami niesie ze sobą wielką przyjemność. Mimo że „Pokrzyk”
stanowi już jedenastą część serii, to bez wątpienia Puzyńskiej nie brakuje
weny, wyobraźni i odwagi. Najlepiej widać to już na samym końcu, kiedy autorka
zrzuca na nas prawdziwą bombę.
Za przesłanie powieści do recenzji dziękuję Wydawnictwu Prószyński i S-ka.
Twórczość autorki jest nadal przede mną. 😊
OdpowiedzUsuń