Autor: Teresa Torańska
Tytuł: Trzy rozmowy Teresy Torańskiej
Wydawnictwo: Agora
Rok wydania: 2010
Liczba stron: 216
Gatunek: literatura faktu
Rozmowy z ocalonymi. Ale chyba nie do końca o
ocaleniu.
Od bardzo dawna nie miałam takiego problemu z
przelaniem swych myśli na papier. Po części wiąże się to na pewno z tematem
książki, choć w głównej mierze raczej o fakt, że publikacja pani Torańskiej nie
przypadła mi do gustu. Nie mogę powiedzieć, by była to książka zła, szczególnie
biorąc pod uwagę poruszane w niej zagadnienia, ale momentami, podczas lektury,
czułam się rozdrażniona i jakby nieco oszukana.
Tym, co szczególnie mnie uwierało w „Śmierci…”, jest
sposób, w jaki Torańska prowadziła dialogi ze swoimi rozmówcami. Wiele razy
odniosłam wrażenie, że autorka z nimi igra, wodzi ich za nos, próbuje
zirytować. To wszystko opatulone było dziwną naiwnością. Zdawała się nie do
końca przygotowana, by nie powiedzieć niekompetentna. By za chwilę zaskoczyć
jakimś istotnym szczegółem, udowodnić, że tę wiedzę posiada, by odmienić
przebieg tej rozmowy. Nie rozumiałam, czemu służyły te zabiegi. Po co takie
wzloty i upadki. Miałam duży problem z jej stylem, czasami zastanawiając się,
ile jej zasługi faktycznie jest w zdobywaniu informacji od rozmówców, a ile ich
chęci podzielenia się uczuciami i wspomnieniami.
Nie podobało mi się, w jaki sposób Torańska zmieniała
bieg rozmowy, ucinając je w momentach, które były dla mnie interesujące,
schodząc na tematy nie w moim guście. Nie, naprawdę, nie rozumiem i nie
akceptuję. Rzadko czytam wywiady i może ta specyfika nie do końca do mnie
przemawia, za to bardzo dobrze pamiętam i bardzo ciepło wspominam rozmowę
Michała Wójcika z Zofią Posmysz („Królestwo za mgłą”). Zbiór pytań i odpowiedzi
również dotyczących przecież tematu ocalenia z zagłady, a jednak tak
zajmujących i zapadających w czytelniczą pamięć.
Miałam świadomość, że to nie jest książka, z której
dowiem się więcej o życiu w obozie. Że prawdopodobnie nie poznam więcej
statystyk, nie cofnę się do wojennych realiów. A jednak zwyczajnie nie poczułam
tego klimatu. Najciekawsze okazała się dla mnie część pierwsza, w której
rozmówca pani Torańskiej opowiada, w jaki sposób udało mu się wielokrotnie
umykać rękom oprawców, o ludziach, którzy mu pomogli, o zbiegach okoliczności i
drobiazgach decydujących o być i nie być.
Nie mogę natomiast przyczepić się do wyboru bohaterów
tych spotkań. Mężczyzn intrygujących, odważnych, inteligentnych. Podczas tych
rozmów padło wiele mądrych słów, nasunęło się sporo refleksji, pewne sprawy
zyskały nowe oblicze.
Mam czasami potrzebę sięgnąć po literaturą dotyczącą
wojny i obozów. Zazwyczaj przyjmuję ją bez większych zastrzeżeń, bo
doszukiwanie się problemów w takich książkach byłoby pewnym okrucieństwem.
Niestety ta książka mnie zmęczyła, ten dobór tematów nie okazał się dla mnie
specjalnie interesujący i korzystny, nie zrozumiałam tła tych opowieści. Nie
poczułam tego.
Chyba nie zdecyduję się na tę książkę skoro nie jest dobra. ;)
OdpowiedzUsuńJa sobie odpuszczę tę książkę.:)
OdpowiedzUsuń