Autor: Scholastique Mukasonga
Tytuł: Maria Panna Nilu
Wydawnictwo: Czwarta Strona
Rok wydania: 2016
Liczba stron: 305
Gatunek: literatura współczesna
Kilka lat temu obejrzałam film „Hotel Rwanda”
przedstawiający ludobójstwo w Rwandzie, kiedy to ludzie z plemienia Hutu
wymordowali setki tysięcy mieszkańców będących Tutsi. Temat ten szczerze mnie
zainteresował, choć przepełnia go okrucieństwo, przemoc i brutalność. Dlatego też,
kiedy usłyszałam o tej książce, dotyczącej w dużym stopniu tej samej tematyki,
wiedziałam, że muszę ją przeczytać.
Wraz z autorką przenosimy się do katolickiego liceum,
które kształci młode mieszkanki Rwandy. Większość uczennic należy do wiodącego
prym w kraju ludu Hutu, zdecydowana mniejszość do Tutsi, a te nie są mile
widziane. Mimo że nie wyrządziły one nikomu krzywdy, każdego dnia muszą znosić
upokorzenia i obelgi. Katolickie liceum, które w praktyce powinno być miejscem
okazywania sobie miłości i szacunku, w rzeczywistości jest sceną do okazywania
niechęci i uprzedzeń. Mukasonga bardzo dobrze oddaje klimat rosnącego napięcia
i budzącej się nienawiści. Z każdym mijającym miesiącem roku szkolnego sytuacja
dziewczynek Tutsi pogarsza się.
„Trzeba stale przypominać Tutsi, że w Rwandzie są
jedynie karaluchami”.
Początkowo miałam wrażenie, że książka jest zbyt
spokojna. Veronika i Virginia nie czuły akceptacji ze strony koleżanek, ale
przejawy gniewu czy złości pojawiały się rzadko, bardziej jako ataki ze strony
konkretnych osób. Z czasem jednak te subtelne uszczypliwości zaczęły przeradzać
się w coś groźniejszego. I to czuć na kolejnych stronach powieści. Szybko nabieramy
przekonania, że w końcu musi się coś wydarzyć, a kumulowane zło uderzy w
bohaterki z wielką mocą. Podążamy za autorką zastanawiając się, jak zakończy
się rok szkolny, a tym samym, co wydarzy się z dziewczynkami. Czy skończą
szkołę? Czy dyplom przyniesie im ulgę i satysfakcję? Czy złagodzi gniewne nastroje
rówieśniczek, a może je zaostrzy?
W to nagabywanie Tutsi przez Hutu Mukasonga wplata
elementy tradycji i obyczajowości Rwandy. Dowiadujemy się co nieco o ulubionych
potrawach, poznajemy kilka faktów z historii, przekonujemy się, o czym
Rwandyjki nie rozmawiają. I wszystkie te rzeczy są niezmiernie ciekawe, choć
momentami odnosiłam wrażenie silnego zacofania tych kobiet w stosunku do
mieszkanek Europy, którym zazdrościły jasnej cery, kosmetyków czy farbowania
włosów. Prawdopodobnie rzeczywiście tak było i być może w takim ukazaniu
rzeczywistości nie ma nic złego, ale nie podobało mi się to książkowe
skonfrontowanie ludzi białych i ciemnoskórych. Czasami miałam wrażenie, że
Biali czują w stosunku do Rwandyjczyków jakąś dziwną, niezdrową niemalże
fascynację. Tylko czemu tak naprawdę?
„Maria Panna Nilu” to powieść, w której można się
zaczytać. Intrygująca, poruszająca ważny temat, całkiem zgrabnie napisana. Ale czegoś
mi w niej zabrakło. Być może nastawiłam się zbyt mocno na temat, który mnie
interesuje. A może rzeczywiście można było zrobić więcej.
Bardzo jestem ciekawa tej pozycji, choć trochę ostudziłaś mój zapał. Jednak jestem pewna, że skuszę się na nią, kiedy tylko wpadnie mi w łapki:)
OdpowiedzUsuńMam mieszane uczucia, niby chciałabym ją przeczytać, ale skoro Ciebie nie zachwyciła to może sie wstrzymam.
OdpowiedzUsuńHm, ciekawe. Swoją drogą, byłam pewna, że książka nie obędzie bez echa, a jednak... mimo to chcę ją przeczytać.
OdpowiedzUsuńFilm i książka bardzo mnie intrygują. Koniecznie muszę przeczytać "Marię, Pannę Nilu".
OdpowiedzUsuńSłyszałam o tej powieści i też mam ją na liście ze względu na poruszaną tematykę. Przeczytam, ale dobrze wiedzieć, żeby nie nastawiać się na arcydzieło.
OdpowiedzUsuńTematyka trudna, ale ważna i warta poznania.
OdpowiedzUsuńCiekawy pomysł na przedstawienie tego konfliktu z innej perspektywy. Może nie idealna, ale jeśli ja mogę podejść do niej teraz z dystansem, nie nastawiając się na nic, to może bardziej mi się spodoba :)
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że to taka ekscytująca lektura. Idealna na późne wieczory :)
OdpowiedzUsuńMam więc mieszane uczucia. Z jednej strony temat wart jest poznania. Z drugiej widzę, że książka maksymalnie Cię nie zachwyciła. Póki co chyba odpuszczę, ale może kiedyś do tego powrócę, skoro można się w niej zaczytać.
OdpowiedzUsuńTemat ważny, historia tak okrutna, aż nie mogę uwierzyć czasem, że świat jest mega brutalny i nie można tego zła zatrzymać. ,,Hotel Ruanda" widziałam dawno temu, wylałam na nim dużo łez, muszę go sobie przypomnieć, ale książkę też bym chętnie przeczytała.
OdpowiedzUsuń